Historia Krzyży na Łączce

W jaki sposób upamiętnialiśmy Żołnierzy Wyklętych, kiedy spoczywali jeszcze w bezimiennych dołach śmierci pod współczesnymi grobami na „Łączce” i nie można ich było ekshumować?

Pierwszy etap polegał na postawieniu przez Fundację na terenie Kwatery Ł i ŁII wizerunków z imionami i nazwiskami zamordowanych oraz informacjami dwojakiej
treści:

„W tymi miejscu zostałem odnaleziony” (dotyczące odnalezionych pod i w okolicy pomnika, miejscu dawnego cmentarnego śmietnika),

„Jeszcze nie zostałem odnaleziony” (dotyczące niewydobytych szczątków).

Dodatkowo, na murze cmentarnym powiesiliśmy kartki z literami układające się w napis: „Pod tymi grobami leżą pomordowani Żołnierze Niezłomni”.

Drugi etap upamiętnienia polegał na tym, że w marcu 2015 r. Fundacja „Łączka” postawiła-  wraz ze Stowarzyszeniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych  – na terenie Kwatery Ł i ŁII 36 brzozowych krzyży. Krzyże zostały poświęcone przez przyjaciela Fundacji – księdza Stanisława Małkowskiego.

Przy jednym z krzyży spotykaliśmy się, organizując przez lata oddolne uroczystości na „Łączce”. Spotkania były połączone z modlitwą prowadzoną przez księdza Stanisława Małkowskiego.

W 2015 r., w momencie budowy na części terenu Łączki panteoniku ówczesnego ministra A. K. Kunerta, Zarząd Cmentarza Powązkowskiego zdemontował nasze krzyże i postawił pod cmentarnym murem. Pozostałe krzyże, znajdujące się w innych częściach Kwatery Ł i ŁII kazano nam zabrać, bo jak usłyszeliśmy, przeszkadzają właścicielom współczesnych grobów, utrudniają do nich dostęp. Bez trudu zrozumieliśmy, że nasze krzyże nie podobają się szczególnie rodzinom pochowanych tam komunistycznych zbrodniarzy, w tym zapewne rodzinie mordercy sądowego Romana Kryże, czy „oficera” śledczego krwawej Informacji Wojskowej – Jerzego Wenelczyka. Ponieważ żądanie nie było zgodne z prawdą, nie mogliśmy go spełnić. Teraz na „Łączce” stoją krzyże Instytutu Pamięci Narodowej – wzorowane na naszych, fundacyjnych.

Tadeusz Płużański

Zdjęcia z archiwum prywatnego Tadeusza Płużańskiego